wtorek, 30 lipca 2013

5: Zagipsowana wolność została oswobodzona...

Dzwonek telefonu rozległ się po pokoju. Chłopak nie podnosząc się z poduszki wziął Iphona i spojrzał kątem zaspanego oka na wyświetlacz. Jane. Prychnął śmiechem i odrzucił połączenie. Do treningu zostały mu dwie godziny, ale postanowił wstać. Mruknął i wygrzebał się z łóżka. Noga go już całkowicie nie bolała, jutro ma iść na kontrolę i jak będzie już okej to prawdopodobnie zdejmą mu gips. Już nie wytrzymywał, już miał ochotę czasami wsiąść na motocykl i polatać. Niestety, gdyby to trener widział miałby przechlapane. Poza crossem, Nick kochał także jazdę na BMX. Odkąd był mały jeździł na tym rowerze wszędzie!  Włączył wieżę na fulla, akurat leciał jego ulubiony kawałek. Ruszył w stronę łazienki, gdzie wziął prysznic. W ręczniku wrócił do pokoju, gdzie się ubrał w koszulę w kratę, krótkie spodenki i zarzucił ulubiony fioletowy full cap. Wyjął z lodówki mleko, i jakiś kawałek sera, który wchłonął z ketchupem. Po śniadaniu ubrał buty i ruszył w stronę Rainbow. Zaparkował auto i w wesołym humorze pokuśtykał do środka. Zajął swoje miejsce u Torresa, bo jego boks zajęła nowa lala. Nim się obejrzał już zjawił się przy nim Sherwood. Nick oznajmił mu z szerokim uśmiechem, że dzisiaj o 18:00 zapowiada się ciekawe spotkanie. Pośmiali się przez chwilę i rudy musiał wracać. Wsiadł na motocykl, odpalił i pojechał polatać. Brunet patrzył na nich z zazdrością.
- Dlaczego kurwa ja! - jęknął jednocześnie klepiąc się po twardym tworzywie spoczywającym na jego kończynie. Rozejrzał się dookoła w poszukiwaniu jakiegoś picia. Boks Torresa zawsze zaopatrzony był w zgrzewki Red Bulla. Znalazł to czego szukał i zaciągnął łyka. Kątem oka zauważył, że w boksie obok krząta się istota płci przeciwnej. Właśnie zakładała zaopatrzenie głowy. Odpaliła motocykl i ruszyła pozostawiając za sobą smugę pyłu. Chłopak zaciekawił się czy posłuchała jego rad. Zawiódł się, bo nic, a nic się nie poprawiła. Zaśmiał się tylko, a za swoimi plecami usłyszał znajomy mu głos.
- Co tak zacieszasz Backspace?
- Nic Torres, nowa jeszcze musi dużo poćwiczyć. - odpowiedział z uśmiechem ponownie zaciągając łyka.
- Podobno się z nią umówiłeś. - poruszył śmiesznie brwiami Hiszpan.
- a ty skąd wiesz takie rzeczy? - spojrzał się na niego zza ramienia.
- Ptaszki ćwierkały..
- Levi... - zmrużył swoje brązowe oczy. - Choć pochodzić, bo mi się nie chce siedzieć.
Chłopacy wstali i ruszyli przed siebie, czyli na tor. W tym samym momencie mijali wracającą do swojego boksu Annę. Amerykanin uśmiechnął się do niej, a ona puściła mu oko. Sam nie miał pojęcia w co się pakuje. Jego najdłuższy związek trwał 4 miesiące, właśnie z Jane. Szczerze to on jeszcze nigdy nie kochał, tak na poważnie. Twierdził, że to żałosne. Torres odwrócił się gwałtownie i oznajmił, że dziewczyna się na Nicka cały czas lampi.
- To wykorzystajmy to i pokażmy jacy jesteśmy zajebiści! - oznajmił i wdrapał się na najwyższego garba. Zrzucił kule na dół i gwizdnął do rudego, który od razu się odwrócił. Pomachał tylko lewą ręką, a ten już wiedział o co chodzi. Rozpędził się na usypaną z nawierzchni przeszkodę. Kontuzjowany wyprostował wysoko rękę. Tamten wykonał bezbłędnego whipa, jednocześnie przybijając swojemu kumplowi piątkę. Jeszcze nie wylądował, a tamci już się zginali w pół ze śmiechu. Uwielbiali to, zawsze bawiły ich takie rzeczy. Popisowym numerem Nicka jest wystawianie środkowego palca w locie do obiektywu aparatu, albo kamery. Nawet trener to uwielbiał. Levi najechał jeszcze raz. Ten tym razem zamiast przybić piątkę udał, że przeczesuje sb włosy.
- Wal się! - wrzasnął spod kasku, pokazując środkowy palec i pojechał na inną rampę. Nich powoli, podskakując na jednej nodze zlazł z góry. Dany podał mu kule i wrócili z powrotem. Podyskutowali jeszcze tylko o kilku sprawach i trening dobiegł końca. Spojrzał na zegarek, było przed 18:00. Pożegnał się z kumplami i ruszył w kierunku swojego porsche. Oparł się o maskę, wyczekując na Annę. Po 10 minutach już stała przed nim, ubrana na luzie. Otworzył jej drzwi pasażera, a ona niepewnie wsiadła. Dziewczyna była w siódmym niebie. Nie mogła uwierzyć, że taki chłopak zaprosił ją na randkę. Wrzucił kule do bagażnika i wsiadł obok niej. Bez słowa odpalił silnik i ściszył trochę muzykę, która zawsze leciała na pełen regulator. Postawił na ulubiony bar. Oznajmił jej, że przejdą się pieszo, bo po pierwsze jest niedaleko, a po drugie chciałby coś wypić. Podjechał pod jego dom. Wyciągnął "podpórki" i ruszyli powoli w wyznaczonym kierunku. Usiedli i zamówili napoje.
- Dlaczego jesteś uparta? - zaczął nie wiadomo skąd.
- Ja? Uparta? - uniosła brew.
- Nie chcesz się nikogo słuchać, tylko stawiasz na swoim. Zupełnie jak ja.
- Ee..a dlaczego ty jesteś uparty? - uśmiechnęła się, a on uczynił to samo tylko, że spuścił głowę.
- Pierwszy spytałem.
- Ech.. Nie wiem, nie lubię jak mi rozkazują. Czuję się wtedy czyjąś własnością, a ja wolę być wolna. Tak jak w powietrzu. Wiesz, mój ojciec mną manipulował. Ja byłam jego marionetką. Upijał się, a ja miałam jemu załatwiać procenty. Musiałam spełniać wszystkie jego zachcianki, bo inaczej obrywałam. Matka miała na mnie wyjebane. Zaprzeczyłam i obudziłam się dopiero jak byłam pełnoletnia. Wtedy sobie poszłam. - zamoczyła usta w zamówionym wcześniej malibu. . - a teraz ty?
- Co my w pytania gramy? - zdjął czapkę, odłożył ją na bok i przeczesał dłonią czarną czuprynę.
- Na to wygląda.
- No dobra, dajesz... - zatopił w niej swoje zielone oczy, omal nie odpłynęła. Skupiła się i starała coś konkretnego wymyślić.
- No to...ja tak konkretnie..Co mam zrobić, żeby wyszedł mi rock solid, albo whip?
- O w mordę.. Nie da się tego tak teraz tu opisać..Słuchaj, jutro podobno mają mi zdjąć gips. Trochę potrenuję i pojutrze zjawię się na treningu ze sprzętem to tobie wytłumaczę, ok?
- Trzymam za słowo.
Chłopak był pod wrażeniem, nie spodziewał się, że Anna okaże się bardzo podobna do niego. Rozmawiali i śmiali się z różnych rzeczy. Otworzyli się przed sobą. Nawet ją polubił, jednak dobrze wiedział, że chłopacy będą mu wytykać to, że polubił swojego "wroga". Musiał coś wykombinować...

Następnego dnia obudził się, podniósł głowę i ogarnął sytuacje. 12:00, jego pokój, bałagan, środa. Przeklną pod nosem, bo za godzinę miał znaleźć się w klinice na badaniach. Jak oparzony wyskoczył z łóżka i pobiegł do łazienki. Załatwił sprawy, ubrał się szybko i nie minęła chwila już był w drodze. Pogoda nie dopisywała, padało. Chwilę później już wygrzebywał się z auta pod budynkiem szpitala. W koszuli w niebieską kratkę, szarych jeansach, vansach i w sponsorskim full capie. Wszedł powoli opierając się o kulach ruszył w kierunku recepcji. Oparł się rękoma o blat i uśmiechnął się uroczo do młodej blondynki stojącej po drugiej stronie. Oznajmił, że on tu na kontrolę. Kobieta zaprowadziła go do gabinetu. Tam pani doktor miała się nim zająć. "Co kurwa? Same kobiety w tym szpitalu?" mruknął pod nosem i uchylił drzwi. 30 minut i po sprawie, w końcu już był wolny. 2 razy w tygodniu na rehabilitację. Pierwsze co to chciał w końcu wsiąść na motocykl. Założył drugiego buta, a następnie usiadł za kierownicą. Włączył na cały regulator ulubiony kawałek i ruszył w wesołym humorze pokazać się wreszcie w Rainbow na dwóch stopach. Trening już dawno się zaczął. Chłopak wysiadł z auta jednocześnie poprawiając na sobie koszulę ruszył przed siebie. Zrobiło się zamieszanie z powodu braku gipsu Nicka. Trener po długich namowach zgodził się na to, aby jutro już pojeździł.
- Yeah! - wrzasnął - Nareszcie! - podskakiwał z radości. Przez cały trening biegał, skakał i wszystko na raz. Nikt go jeszcze nie widział tak nabuzowanego energią. Wbiegał i zbiegał z ramp, aż zgubił full capa. Nawet wsiadł na motocykl Leviego i pojeździł nim trochę. Tęsknił za tym, tęsknił za tym twardym siedzeniem za manetką gazu. Nie mógł się doczekać jutra. Umówił się z kumplami, że wieczorem pójdą świętować jego wolność.
Wbiegł do domu. Zamówił pizzę na szybko i poszedł się umyć. Po niecałej godzinie rozległ się dzwonek do drzwi. Ubrał na szybko spodnie i odebrał jedzenie. Odłożył w kuchni i poszedł ubrać coś na górę. Postawił na koszulę, bo tylko ona ostatnia była czysta. Rozsiadł się w salonie przed telewizorem i zaczął zajadać się ulubionym daniem. Jakiś czas później już siedział obok niego rudy, pomógł mu z pizzą. Ubrał szybko buty, zarzucił full capa daszkiem do tyłu i wyszli na miasto. Zdecydowali się na ulubiony klub w centrum. Zapłacili wejściówkę, zamówili drinki i poszli się bawić.



____________________________________________________________________________________________________

Sorki za taką długą przerwę, ale tak jakoś wyszło :D 4 rozdział trochę zjebałam, więc macie 5 o wiele lepszą! :D
Pytania, uwagi, prośby?  Tutaj : http://ask.fm/themouseKSF
Dzięki wielkie<3

piątek, 5 lipca 2013

4: Zakład? Czemu nie...

Kolejnego dnia Nick miał się znowu zjawić na treningu. Obudził go ustawiony wcześniej przez Mike'a. Wkurwiony rzucił nim o ziemię i zaczął powoli wstawać. Poczłapał do łazienki, tam wziął prysznic. Potem przemył twarz i spojrzał w lustro. Na głowie panował jak zawsze nieład. Przeczesał włosy palcami i przetarł oczy. Ciemna karnacja komponowała się z tatuażami, widniejącymi na klatce piersiowej i plecach. Chwycił szczoteczkę i umył dokładnie zęby. Następnie pokuśtykał do szafy i wyciągnął z niej czystą koszulkę z crossówką i spodenki. Wskoczył w jeden trampek i zarzucił na głowę Red Bull'ową czapkę. Wskoczył do swojego grafitowego porshe i ruszył w stronę Rainbow. Wrzucił swoją ulubioną płytę System of A Down i podkręcił głośność. Po drodze wskoczył do Mcdrive'a. Zaparkował na swoim miejscu w cieniu, zegarek wybił 10:50. Chłopak rozpakował jedzenie, zaczął spożywać śniadanie. Zauważył, że Anna właśnie wjeżdża busem do środka. Ta dziewczyna go prowokowała. Nie lubił jej, nie była w jego typie. Ładna była, ale nie przekonywała go. Chłopak byś świadomy, że dziewczyna na niego leci, ale jakoś go to nie obchodziło. Miał ją w dupie, jednak coś sprawiało, że zwracał często na nią uwagę. Najadł się i wyszedł z auta. Chwycił kule i ruszył w stronę boksów. Pierwsze co to poszedł do boksu Dany'ego, gdzie zawsze było dla niego wolne krzesło. Przywitał się z wszystkimi i zajął się sobą. Zaczął grzebać coś na swoim Iphonie. W przerwie podszedł do niego Levi.
- Siemson stary. Jak tam noga?
- A witam, witam! Ciężko, ale do przodu. - przybił z nim piątkę.
- Ogarnąłeś tą nową? Yyy.. Annę (czyt. Anę) ? - dosiadł się obok i spytał szeptem.
- Tsaa, poznałem ją kiedy byłem w szpitalu, jest siostrą jednego kolesia, który leżał ze mną na sali. - westchnął i spojrzał na nią. Ubierała właśnie kask i gogle.
- Ouu.. Ostro i co? Niezła dupa, nie?
- Taka sobie, podobno leci na mnie. - wzruszył ramionami i posłał mu złowieszczy uśmieszek, a Levi się zaśmiał. - O, będzie wsiadać, choć pośmiejemy się. - wstał i wziął swoje "podpórki". Ruszyli na tor, stanęli obok trenera i zaczęli obserwować poczynania "nowej".
Dziewczyna widząc, że obserwuje ją Nick postanowiła mu zaimponować, żeby zmienił jego podejście do niej. Silnym ruchem nogi odpaliła motocykl i napędziła go robiąc przy okazji smugę pyłu. Ruszyła na początku na najniższą rampę, następnie postanowiła podnieś poprzeczkę i ruszyła na średniego garba. Wykonała na nim bezbłędnego backflipa. Nick co chwilę szeptał do Leviego i wyśmiewał jej błędy. Szczerze należy mu się, bo chłopak w ogóle nie wykonuje błędów. Raz na jakiś czas zdarza mu się właśnie za błąd trafić do szpitala. Ruszyła jeszcze raz na garba, ale niestety nie wyszło jej lądowanie. Zeskoczyła z motoru, aby oszczędzić większej tragedii i już leżała na torze. Trener szybko podbiegł do niej i pomógł wstać. Jednak chłopacy ryknęli śmiechem. Kulawy brunet podtrzymywał się rudzielca, bo inaczej by się przewrócił. Wkurzona dziewczyna wyrwała się trenerowi, który trzymał jej rękę i poszła do motocykla. Podniosła go i zaczęła sprawdzać czy wszystko ok.
- Hej, lala! Uważaj, bo złamiesz amortyzator! - dowalił jej Levi, a obaj znowu rykęli śmiechem. Trener tylko machnął na nich ręką i poszedł do biura.
- Amortyzator? Prędzej tłumik zatka! -  wydusił Nick przez śmiech.
- Dobra, choć idziemy, bo laska nas zaatakuje. - uspokoił się Sherwood i poklepał po plecach swojego kumpla. Obaj chłopacy zawsze byli górą całego klubu. Potrafili zmieszać z błotem każdego oraz zgaszać wszystkich ripostami. Wyśmiewali  nowych uczniów oraz tych słabszych. Gorzej jak ktoś ich zgaszał, wtedy dochodziło do rękoczynów.
Poszli do boksu Torresa. Hiszpan rozmawiał z kimś przez telefon. Przywitał się z kaleką i kontynuował konwersację. Tamci wykorzystali sytuację i zaczęli mu grzebać w rzeczach. Nick rzucił kule i wskoczył na jego motocykl, bawiąc się kierownicą obserwował poczynania Leviego. Ten dobrał się do jego torby i przyglądał się goglom. Usłyszeli hałas obok. Równo spojrzeli się w prawo i zauważyli, że to boks Anny. Uśmiechnęli się złowieszczo do siebie i postanowili odwiedzić nową koleżankę.
Stanęli w jej boksie, a ona starała się nie zwracać na nich uwagi. Spojrzeli po sobie i zaczęli jakoś ją zagadywać, jednak ona miała ich w dupie. No, może Nicka nie do końca. Zależało jej na nim. Podczas pierwszego treningu strasznie ją zranił. Postanowiła ukryć trochę swoje poglądy wobec niego. Ignorowała ich obu. Chłopcy usiedli na ławce i zamilkli. Po 15 minutach nie wytrzymała i wygoniła ich.
- Stary, co to za człowiek jest! - zaczął Levi.
- Wkurwiona jest. - odwrócił się w jej stronę i zauważył, że spuściła z niego wzrok.
- Już współczuję jej przyszłemu facetowi.
- Tsaa... - chłopak przysiadł na murku. Rudzielec stanął na przeciwko niego i spojrzał się krzywo. - No co?!
- Zakład?
- He? - zmarszczył brwi.
- Stawiam tysiaka, że jej nie uwiedziesz!
- Mam ją uwieść ?! - wybuchnął śmiechem.
- Tak. - wyciągnął rękę.
- Dobra, ale pod warunkiem, że jeszcze będziesz mi stawiał napoje na imprezach. - uścisnął mu rękę, a tamten się zgodził.
- Okej.  Dobra, ja spadam złożyć sprzęt
- Narazie.
Nick zamyślił się i spojrzał gdzieś w bok. Nie wiedział co o tym wszystkim myśleć. Wstał i opierając się na kulach ruszył do swojego samochodu. Pakując swoje "podpórki" zauważył ją jak wsiadała do busa. Wyjął je jeszcze i podszedł do niej.
- Lądując musisz spuszczać gaz, a motocykl cały czas na kontakcie. - uśmiechnął się tak, że omal nie zemdlała.
- Dzięki, przyda się.
- Wiesz, bo jest taka sprawa. - podrapał się po czuprynie, udając zmieszanego. - Może wyjdziemy gdzieś razem?
- Ty i ja? - zdziwiła się, a chłopak przytaknął. - Em.. ale przecież nie miałam się wpieprzać w twoje życie, czy coś.
- Miałem na myśli tylko Rainbow....
- Hm.. no dobra, czemu nie. - wzruszyła ramionami i uśmiechnęła się do niego. Umówili się na następny dzień, na 18:00.  W tej chwili Annie zrobiło się gorąco, a serce zaczęło jej szybciej bić. Nie mogła w to uwierzyć. Wsiadła do busa i poczęła wycofywać. Chłopak także, wrócił do swojego porshe i ruszył do swojego mieszkania, nic nie czując.



___________________________________________________________________________
Dedyk dla Agaty, która pomogła mi troszku :33
Przepraszam, że krótkie, ale weny nie mam. Dacie mi trochę czasu? Muszę dostać tzw. olśnienia :3 Dziękuję, że mnie czytacie i róbcie tak dalej! :D
Pytania proszę zadawać tutaj: http://ask.fm/themouseKSF
Jak będzie 10 komentarzy to postaram się napisać 5 rozdział! :D
Baaaj! ;p

czwartek, 6 czerwca 2013

3: Złamana noga krzyżuje plany.

*Kilka tygodni później*
Pssssss....
Drzwi autobusu miejskiego rozsunęły się i wyszedł z niego tłum ludzi. Nick siedział na przystanku i patrzył się przed siebie. Włosy sterczące, jak zwykle nie uczesane, biała koszulka z jakimś nadrukiem i krótkie kolorowe spodenki w kratę sprawiały, że wyglądał nieziemsko. Na jego stopach, a raczej stopie (na drugiej gips) widniał czerwono-czerwony vans. Od czasu do czasu przechodziły jakieś dziewczyny uśmiechając się do niego. W końcu nadjechał jego autobus. Chłopak wstał, chwycił kule i pod kuśtykał do wejścia, jednocześnie czując na sobie wzrok jakiś staruszek. Delikatnie usiadł na fotelu, obok jakiegoś mohera. Usłyszał muzykę dobiegającą z jego telefonu. Jednym ruchem wyjął go z kieszeni i odebrał.
- No?
- Cześć Nick! Tu Dany. Słuchaj kiedy wsiadamy? Niedługo X-fighters, trzeba potrenować!
- No chyba nie. - westchnął.
- Co?! Pierwszy raz słyszę od ciebie takie słowa.
- Słuchaj stary, menadżer mnie wycofał, bo niedawno zaliczyłem nieprzyjemny upadek.
- Oł, co CI jest?
- Noga złamana, nie wyrobiłem backflipa. Nawet nie wiesz jaki jestem wkurwiony na siebie! - krzyknął tak, że ludzie zaczęli się na niego lampić.
- Nie dziwię Ci się. - zaśmiał się.
- Nie śmiej się kurwa, bo to X-fighters jest!
W końcu po długiej podróży dojechał na swój przystanek, rozłączył się z Torresem, chwycił kule i wyszedł na zewnątrz. Słońce zaczęło mocniej grzać. Nick kuśtykał powoli po chodniku, nadal będąc w furii jaka w niego wstąpiła. Skręcił do supermarketu zrobić jakieś szybkie zakupy. W środku powoli przemieszczał się między regałami. Chwycił butelkę piwa i puszkę Red Bulla, ruszając do kasy poczuł się niekomfortowo. Pokazał recepcjonistce kartę, dzięki której mógł puszki energetyka i za razem jego sponsora, brać za darmo. Zapłacił za piwo i wyszedł. Skręcił do parku, gdzie ujrzał grupę chłopaków jeżdżących na deskach i BMX'ach. Przysiadł na ławce, aby móc  się na nic pogapić. Rozejrzał się dookoła i wyjął swojego Iphona. W tym samym momencie on zadzwonił, była to jego mama.
- Jasne jasne, przyjadę. Dziś wieczorem tak? -   "rodzinka się stęskniła" pomyślał z złowieszczym uśmiechem na ustach. Chwycił kule i poszedł w stronę domu, bo kawałek miał. Wziął szybki prysznic i przebrał się w czyste ubrania. Wybrał czarne spodnie, kolorową koszulkę i zarzucił koszulę w kratkę. Założył swojego granatowego Red Bulla na głowę i wsiadł do swojego Porshe. Po godzinie już był na miejscu, punktualnie o 20:00. Chwycił nieszczęsne kule i wysiadł w auta.
-Nickuś! Jak miło ciebie widzieć, a co ci się stało? - mama przywitała go od progu.
- Nieprzyjemny upadek. Cześć mamo. -zrobił kwaśną minę.
W salonie było dużo ludzi, siedzieli przy długim drewnianym stole. Chłopak usiadł z brzegu między swoją kuzynką Pauliną i kuzynem Adamem. Jego matka co jakiś czas organizowała zjazdy rodzinne, gdzie zjeżdżali się w sumie tylko najbliżsi. Rzucił "podpórki" z tyłu na kanapę, przeczesał tradycyjnie czarne włosy i zabrał się za przysmaki porozstawiane na stole. Kątem oka zauważył ciotki siedzące na drugim końcu, które szeptały coś na ucho jednocześnie gapiąc się na niego. Nick uśmiechnął się pod nosem, zawsze bawiło go to, gdy ktoś jedzie mu dupę przy jego obecności.
- Nickodemie! Opowiedz co tam u ciebie! - zwróciła się do niego babcia.
- Szczerze to nic ciekawego. Na treningu nie wyrobiłem backflipa i wylądowałem w szpitalu. - westchnął wskazując na kule.
- Ojooj, ale wszystko już okej?
- Taak, jest jak w najlepszym porządku!
- Jak długo jeszcze będziesz miał gips? - wtrącił się Adam.
- Wiesz co, jeszcze z 2 do 3 tygodni, o ile się nie mylę..
Po kilku godzinach rodzinnego spotkania, jego ojciec przyniósł wódkę i zaczęli popijać. Nick oczywiście włączył się do zabawy. Impreza rozkręciła się do takiego stopnia, że wszyscy byli już pijani, dzieci pozasypiały, a kobiety zaczęły marudzić. Matka bruneta pozwoliła mu przespać się tutaj, bo nie miał go kto odwieźć.
Obudził go krzyk dzieci. Leżał na brzuchu, w samych krótkich spodenkach, które były zapewne w aucie i wziął je do spania. Podniósł głowę powoli i przeszył go ostry ból, kac. Odwrócił się na plecy, westchnął i w tym samym momencie do pokoju weszła 6 letnia Oliwia (jakaś tam rodzina, nie ważne). Spojrzała się na niego niebieskimi oczami i uśmiechnęła się od ucha do ucha. Chłopak uniósł jedną brew do góry i również uśmiechnął się, ale delikatnie. Dziewczynka chwile postała i uciekła. Było słychać za nią tylko " Ciociu, ciociu Nick już wstał!". Usiadł i rozciągnął zdrętwiałe ciało. Wstał i zszedł do kuchni po coś do picia, bo strasznie go suszyło. Będąc już przy lodówce przywitał się z nieśpiącymi już domownikami. Rozsiadł się na kanapie obok Pauliny, która z podziwem wbiła wzrok w jego dziary. Zaczęła się pytać o nie, gdzie robił, ile dał itp. Skacowanemu Nickowi ciężko było myśleć, ale jakoś dał radę odpowiedzieć na kilka pytać kuzynki. Gdzieś tak około 14 wrócił do domu wziął prysznic. Po raz kolejny zadzwonił Dany z pytaniem czy nie przyjedzie na trening się usprawiedliwić i pogapić się czy coś. Brunet od razu się zgodził, przebrał się w to co zawsze (beżowe bojówki do kolan, koszulka z kolorowym nadrukiem i fullcup Red Bulla), pod kuśtykał do swojego porshe i ruszył w stronę toru. Rainbow to klub motocrossowy, który min. szkoli freestyle'owców. Nicka zapisał tam w jego urodziny tata, gdy był jeszcze 15 latkiem. Przed bramą zauważył busy swoich kumpli. Zaparkował między nimi i wyskoczył z auta. Powoli opierając się na kulach dochodził do biura.
- Nicki! - usłyszał za sobą i odruchowo się odwrócił. Ujrzał swojego kumpla Mike'a - Cześć, jak noga?
- Siemson, a chujowo, ale radzę sobie, a co u ciebie słychać?
- Spoko, zaraz wsiadamy, idziesz z nami? - odpowiedział blondyn.
- No, muszę pogadać z trenerem. - ruszyli przed siebie.
Zauważył, że chłopacy siedzą w boksie i gadają o czymś z trenerem. Gdy byli w zasięgu ich wzroku wszyscy zwrócili na niego uwagę. Dosyć długo go tu nie było. Zdziwił się trochę, bo strasznie rzadko organizują tzw. narady wojenne. Motocross freestyle jest indywidualnym sportem. Musiało coś się stać, nie dało mu to spokoju. Chłopak doczłapał się do nich i przywitał się z wszystkimi. Zaczęli pytać o zdrowie i wgl., a trener od razu przeszedł do konkretu.
- Dobrze, że jesteś, bo mamy nowy nietypowy nabytek tutaj. - zaczął.
- Nietypowy?
- Tak, mianowicie będzie to dziewczyna. - chłopcy spojrzeli po sobie. - Zacznie tutaj od poniedziałku i mam nadzieję, że nie potraktujecie jej jak gorszą. Zaczęła od niedawna w innej szkółce, ale przeprowadziła się tutaj i zaczyna u nas. Macie ją traktować jak równą sobie. Szczególnie ty Nick! Wiemy, że lubisz robić sobie z ludzi jaja, ale tym razem odpuść.
- Doooobrze tatooo.. - westchnął Nick.
- A! I jeszcze jedno!  Backspace, zjawiasz się na każdym treningu!
- Co?! ale po co.. co ja..
- Bez dyskusji, musisz tu być i pomagać kolegom. Koniec, na tor! - skończył i poszedł do biura.
- Kurwa! - chłopak wkurzył się i kopnął krzesło zdrową nogą.
Siedział tam do końca treningu.

*poniedziałek*

Chłopak ubrany jak zawsze, w krótkie spodenki, spał jak zabity. Zabiegany weekend w końcu się skończył, a zaczął ciężki tydzień treningów, na których nic nie ma robić tylko się gapić. Nagle po domu rozległ się głośny krzyk, który go przebudził. W drzwiach pojawił się Dany. Hiszpan lekko wkurzony wydarł się na zaspanego Nicka.
- Ja pierdole, dalej! Prysznic, ubieraj się, a śniadanie zjesz na wynos. - skrzyżował ręce na piersi. Czekał na reakcje Backspace'a, a ten spojrzał na zegarek - dochodziła 10:00, a na 11:00 miał się odbyć trening.
Uwinął się w pół godziny, zjadł śniadanie w Mcdonalds'sie i na 11:00 już byli w Rainbow. Przy jednym z boksów zgromadzili się wszyscy, czekali na nich. Gdy zbliżyli się zobaczyli brunetkę siedzącą wśród nich, a obok niej trenera.
- Niezła dupa. -szepnął do Nicka, a ten stanął jak wyryty. To była Anna [czyt. Ana]! Dziewczyna z jego snu, z szpitala. Nawet jej nie poznał.
- Zapowiada się ciekawie. - odszepnął Torres'owi i zwalił Mike z krzesła na którym zawsze siedział. Zwrócił się do trenera - To co ja miałem tutaj robić? a no tak, nudzić się.
- Doobry Nick. - poklepał do po głowie, a ten przeczesał palcami czarną czuprynę tak, żeby pozostawała jak zawsze zresztą - w nieładzie. Westchnął głęboko, a reszta rozeszła się rozgrzać crossówki i przygotować do treningu.
- Znowu się widzimy. - zwróciła się do niego.
- Tak, ale posłuchaj. Nie wpierdalaj się dupą zbytnio tutaj, bo to ja tu rządzę i nikt nie ma prawa zabierać mi tego raju. - spojrzał jej w oczy, a ona otworzyła usta ze zdziwienia. Dziewczyna odleciała, Nick strasznie jej się podobał, ale po tym co usłyszała z jego ust strasznie się zawiodła. Odjęło jej mowę, nie spodziewała się takiego zachowania po nim, w szpitalu wydawał się inny. Jednak jej uczucie nie zmieniło się.


______________________________________________________________________________
Pytania? : http://ask.fm/themouseKSF
Wiem, że krótkie, ale czasu brak. W wakacje nadrobię,obiecuję!
NarQ :3

wtorek, 30 kwietnia 2013

2: Ulga

Minęło kilka tygodni..
Otworzył powoli oczy i rozejrzał dookoła. Adam jeszcze spał. Zegar wybił 9:00. Chwycił IPhona i zaczął coś tam grzebać. Poczuł czyiś wzrok na sobie, ale postanowił nie zwracać na to uwagi. Gips już mu zdjęli, ponieważ to nie było aż tak ciężkie zwichnięcie. Pozostała tylko noga. Delikatnie usiadł, wyprostował wytatuowane plecy. Rzucił telefon na poduszkę i chwycił kule stojące przy łóżku. Powoli wstał i oparł się na nich. Ruszył, w stronę szklanych drzwi, aby udać się do łazienki. Po cichu rozsunął je i pokuśtykał przez korytarz do wyznaczonego celu. Od razu po załatwieniu sprawy poczuł ulgę. Spojrzał szybko tylko w lustro.  Szpitalna koszula odsłaniała trochę umięśniony tors. Przeczesał ręką sterczącą czuprynę i przemył wodą zaspane zielone oczy. Wyszedł z powrotem na korytarz. Młode pielęgniarki uśmiechały się do niego, ponieważ wszystkie sądziły, że jest mega przystojny. Jednak Nick nie był tego świadomy. Powoli podpierał się kulami co krok, aż nie doszedł do swoich drzwi. Zatrzymał się i przez szkło zobaczyć ową brunetkę, siostrę Adama. Siedziała na krześle przy jego łóżku i czekała, aż się obudzi. Chłopak powoli wszedł do środka i posłał jej dziwne spojrzenie. Usiadł na łóżku, wrzucił kule do góry, na ramę łóżka i zaczął się jej przyglądać.
- Długo tu siedzisz? - spytał seksownym lekko zachrypniętym głosem, co u dziewczyny wywołało szybsze bicie serca. Pokręciła tylko przecząco głową i podparła brodę o kolano. Położył się i począł gapić się w sufit. Po jakiś 15 minutach stwierdziła, że to marnowanie życia na siedzenie w ciszy, w jednym pokoju z tak przystojnym chłopakiem. Szukała na szybko jakiegoś tematu. Myśli jej szalały po całej podświadomości, chciała spytać o samopoczucie, ale jednak to mogło być zbyt śmiałe pytanie.
- Więc jeździsz motocrossem? - wściekła się na siebie, że palnęła takie banalne pytanie. Chłopak zatopił w niej wzrok i przytaknął z delikatnym uśmiechem. Zaciekawił się tym pytaniem, więc nie marnował szansy.
- Adam mówił, że lubisz ten sport. -uniósł brwi słodko do góry.
- Tak, bardzo. - przeczesała go wzrokiem. Nick skrzyżował ręce za głową i ułożył się wygodnie. Nagle do sali weszli lekarze i zabrali Adama na badania kontrolne. Zostali sami. Chwilę później przyszła jakaś młoda pielęgniarka z uśmiechem na twarzy i oznajmiła mu, że lekarz go zwolnił i może wracać do domu. Usiadł, a kobieta mrugnęła do niego. Zrobił zdziwioną minę, potem się zaśmiał odsłaniając białe zęby.
- Zarywają do ciebie. - zaśmiała się brunetka.
- Właśnie zdałem sobie z tego sprawę. -uśmiechnął się i zeskoczył z materaca. Rzucił na pościel torbę, która leżała pod łóżkiem. Wyjął z niej czystą koszulkę, kolorowe krótkie spodenki i swoją czapkę Red Bulla. Założył dyskretnie pod długą koszulą spodenki i zrzucił ją z siebie. Dziewczyna przyglądała się mu udając, że pisze SMS'a. Wrzucił na siebie luźną koszulkę i spakował resztę rzeczy. Wykonał telefon do Mike'a i z powrotem usiadł na łóżko. Napisał Jane, że już wychodzi i schował telefon do kieszeni szortów. Założył jednego buta, drugiego schował, potem zdjął kule z ramy. Spojrzał się na Annę, która siedziała grzebiąc coś w dużym dotykowym smartphonie. Po 10 minutach jego kumpel już po niego był. Wszedł wesoło do sali i wyściskał Nicka. Wziął jego torbę i ruszył do wyjścia. Brunet po kuśtykał za nim i bez pożegnania wyszedł. Wrzucił "patyki" na tylne siedzenie i wsiadł do niskiego BMW Mike'a. Chwilę później był już w swoim domu. Rozpakował się, a potem rozsiadł przed 40-calową plazmą w salonie, położył zagipsowaną nogę na
ławę i zaczął grać w ulubioną grę Playstation.
Następnego dnia ostrą wizytę sprawiła mu Jane. Przyszła kiedy jeszcze spał, poszła do jego sypialni. Położyła się obok niego i przebudziła delikatnym pocałunkiem. [ Czytelniku, w tym momencie musisz domyśleć się sam co była dalej ;) ] Przebudził się około 15:00. Blondynka stała do niego tyłem przy oknie, rozmawiając przez telefon. Słuchał jej uważnie, jednak zwroty, których się nasłuchał (kotku, kochanie) zaniepokoiły go. Podparł się na łokciach, odsłaniając klatę. Kiedy skończyła rozmawiać, odchrząknął.
- Już się obudziłeś, głodny?
- Co to ma znaczyć? - warknął.
- Ja Ci to wytłumaczę, bo..
- No słucham.
- ...a z resztą. Zrywam z tobą! - machnęła ręką, ubrała się i wyszła.
Chłopak zaśmiał się, jednocześnie czując ulgę. W końcu był wolny. Ta cała Jane strasznie go ograniczała. chwycił "podpórki" i pokuśtykał do kuchni. Wziął mleko z lodówki i poszedł do salonu, gdzie położył się znowu przed telewizją.

____________________________________________________________
Pytania? : http://ask.fm/themouseKSF

Pozdrawiam!

niedziela, 10 marca 2013

1: Ciężki dzień.

  ....Promienie słoneczne przebijały się przez zasłonięte żaluzje, nadając pokojowi typowo amerykański klimat. Białe ściany, jasne panele. Na jednej z nich widniała czarno biała fototapeta, przy której stało duże łóżko. Panował tam bałagan jak w pokoju przeciętnego nastolatka. Wtulony w białą pościel spał chłopak o czarnych sterczących włosach. Nagle zadzwonił jego telefon, zerwał się i zaspanym głosem odebrał go.
- Nick?! - krzyknął ktoś po drugiej stronie słuchawki. - Tu Mike.
- Co chcesz? - mruknął.
Mike oznajmił mu, że ma pewną sprawę i za chwilę do niego przyjdzie. Chłopak wstał i zszedł na parter do kuchni. Zegar wybił godzinę 15:00. Mieszkanie urządzone w nowoczesnym stylu było puste. Mieszkał sam. Stanął przed otwartą lodówką i podrapał się po nagim wytatuowanym torsie. Wyjął mleko i poczłapał do salonu gdzie rozłożył się przed 39-calową plazmą. Chwilę później już jego kolega był u niego i zaczął mu opowiadać o Nitro Circus, które mają się niedługo odbyć. Jednak w jego głowie nadal wałkował X Fighters, na których startuje w przyszłym tygodniu.
  Wieczorem wpadli po niego znajomi i wyciągnęli na imprezę do jakiegoś clubu. Wskoczył w jakąś koszulkę, spodnie i trampki. Zarzucił na głowę obowiązkowo full capa Red Bulla- jego głównego sponsora. 10 minut potem już bawił się z jakimiś dziewczynami. Zrobił przerwę na drinka,  usiadł wpatrując się w tłum. Ujrzał tam dziewczynę z długimi brązowymi włosami. Spodobała mu się, była ubrana o dziwo w męską koszulkę, rurki i vansy. Wstał i ruszył w jej kierunku. Z głośników usłyszał ulubiony kawałek. Już był blisko...
- Panie Backspace! Halo! - usłyszał. Otworzył oczy i ujrzał stojącego nad nim faceta. Uniósł głowę i rozejrzał się dookoła. - Jest pan w szpitalu z powodu bardzo groźnego wypadku..
Spostrzegł, że ma gips na prawym kolanie i zabandażowany lewy nadgarstek. Zaczął przypominać sobie, że podczas treningu nie wyrobił backflipa i mocno oberwał. Wszyscy trzej lekarze wyszli z sali zostawiając go samego. No, prawie samego, ponieważ obok niego leżał jakiś inny koleś, który uśmiechnął się do niego.
- Freestyle? Odważny jesteś! Moją siostrę strasznie to kręci. - powiedział blondyn. - Adam.
- Nick.- mruknął. Chciał usiąść, ale syknął z bóli i postanowił się nie ruszać. - Za co siedzisz?
- Za jazdę po pijanemu i ostrym spotkaniem z drzewem.. - westchnął.
- Mhm.. - Usłyszał dzwonek swojego telefonu. Brunet pomacał zdrową ręką stojącą obok szafkę i szybkim ruchem odebrał. To był menadżer, który oznajmił mu, że niestety, ale nie wystartuje w przyszłych zawodach.  Chłopak rozłączył się bez słowa. "Jak to? Musiało się to stać teraz, a nie za tydzień?" - zaczął obwiniać siebie w myślach. Nie spał całą noc, trudno było mu się pogodzić z tym, że jego marzenia runęły w gruzach. Od dziecka interesował się motorami. Jego brat go w to wciągnął, który zginął tragicznie podczas silnego upadku z owej maszyny. Jego ojciec w ogóle się nim nie interesował, pragnął by poszedł na prawo i został prawnikiem. Jednak z namową matki zapisał się do szkółki motocyklowej i tak rozwinęła się jego kariera.
  Rano cały szpital ożył. O 10:00 przyszła pora na śniadanie, leki itd. Pielęgniarka podała mu kubeczek z dwoma tabletkami, które pochłoną. Oparł się gapiąc w sufit. Cały czas dręczyła go ta myśl. Rozdrażniony przewrócił się na prawy bok w kierunku ściany, próbując zasnąć. Nagle do sali ktoś wszedł, jednak nie miał ochoty się odwrócić. Ten ktoś przyszedł do lezącego obok Adama.
- Anna! [czyt. Ana]
- Cześć bracie, jak się czujesz? - usłyszał zachrypnięty głos dziewczyny. Rozmawiali o jego zdrowiu i o rodzinie. Drzwi od sali znowu się rozsunęły i tym razem to byli lekarze, którzy przyszli do Nicka. Otoczyli go dookoła. Chłopak usiadł i obojętnym tonem odpowiadał na ich pytania dotyczące objawów. Po całej kontroli rozeszli się. Brunet opadł na poduszkę i wbił wzrok okno.
- Potrafią wymęczyć, co? - zwrócił się do niego Adam. Nick spojrzał w jego kierunku i doznał szoku. Przy jego łóżku stała dziewczyna z jago snu! Postanowił nie okazywać zdziwienia i odpowiedział krótkie: "No". Dziewczyna również była zaskoczona. " To był Nick Backspace! Ten Nick Backspace! Spokojnie, nie pokazuj, że jesteś psycho-fanką! " powtarzała w duchu.
- Nick, to Anna, ta o której Ci mówiłem. - zaczął Adam, a jej siostrze podskoczyło ciśnienie
- Tsaa, coś wspominałeś. Cześć. - posłał Anni złowieszczy uśmiech. Serce zaczęło jej mocno walić, a nogi zrobiły się jak z waty. W tej chwili chłopak usłyszał dzwonek. Chwycił Iphona, a na ekranie wyświetliło się imię Jane - dzwoniła jego dziewczyna..



__________________________________________________________________
Witam na nowym blogu! To już jest trzeci blog opowiadaniowy! :D
 Pewnie niektórzy będą mnie kojarzyć z bloga: http://thespeedwaystory.blogspot.com/ .
Hm.. co by tu jeszcze..
a! Mam pytanie.. mam dodawać wpisy ze zdjęciami czy bez?
Piszcie! :D
Mam nadzieję, że się podoba? :)

Pozdrawiam<3