*Kilka tygodni później*
Pssssss....
Drzwi autobusu miejskiego rozsunęły się i wyszedł z niego tłum ludzi. Nick siedział na przystanku i patrzył się przed siebie. Włosy sterczące, jak zwykle nie uczesane, biała koszulka z jakimś nadrukiem i krótkie kolorowe spodenki w kratę sprawiały, że wyglądał nieziemsko. Na jego stopach, a raczej stopie (na drugiej gips) widniał czerwono-czerwony vans. Od czasu do czasu przechodziły jakieś dziewczyny uśmiechając się do niego. W końcu nadjechał jego autobus. Chłopak wstał, chwycił kule i pod kuśtykał do wejścia, jednocześnie czując na sobie wzrok jakiś staruszek. Delikatnie usiadł na fotelu, obok jakiegoś mohera. Usłyszał muzykę dobiegającą z jego telefonu. Jednym ruchem wyjął go z kieszeni i odebrał.
- No?
- Cześć Nick! Tu Dany. Słuchaj kiedy wsiadamy? Niedługo X-fighters, trzeba potrenować!
- No chyba nie. - westchnął.
- Co?! Pierwszy raz słyszę od ciebie takie słowa.
- Słuchaj stary, menadżer mnie wycofał, bo niedawno zaliczyłem nieprzyjemny upadek.
- Oł, co CI jest?
- Noga złamana, nie wyrobiłem backflipa. Nawet nie wiesz jaki jestem wkurwiony na siebie! - krzyknął tak, że ludzie zaczęli się na niego lampić.
- Nie dziwię Ci się. - zaśmiał się.
- Nie śmiej się kurwa, bo to X-fighters jest!
W końcu po długiej podróży dojechał na swój przystanek, rozłączył się z Torresem, chwycił kule i wyszedł na zewnątrz. Słońce zaczęło mocniej grzać. Nick kuśtykał powoli po chodniku, nadal będąc w furii jaka w niego wstąpiła. Skręcił do supermarketu zrobić jakieś szybkie zakupy. W środku powoli przemieszczał się między regałami. Chwycił butelkę piwa i puszkę Red Bulla, ruszając do kasy poczuł się niekomfortowo. Pokazał recepcjonistce kartę, dzięki której mógł puszki energetyka i za razem jego sponsora, brać za darmo. Zapłacił za piwo i wyszedł. Skręcił do parku, gdzie ujrzał grupę chłopaków jeżdżących na deskach i BMX'ach. Przysiadł na ławce, aby móc się na nic pogapić. Rozejrzał się dookoła i wyjął swojego Iphona. W tym samym momencie on zadzwonił, była to jego mama.
- Jasne jasne, przyjadę. Dziś wieczorem tak? - "rodzinka się stęskniła" pomyślał z złowieszczym uśmiechem na ustach. Chwycił kule i poszedł w stronę domu, bo kawałek miał. Wziął szybki prysznic i przebrał się w czyste ubrania. Wybrał czarne spodnie, kolorową koszulkę i zarzucił koszulę w kratkę. Założył swojego granatowego Red Bulla na głowę i wsiadł do swojego Porshe. Po godzinie już był na miejscu, punktualnie o 20:00. Chwycił nieszczęsne kule i wysiadł w auta.
-Nickuś! Jak miło ciebie widzieć, a co ci się stało? - mama przywitała go od progu.
- Nieprzyjemny upadek. Cześć mamo. -zrobił kwaśną minę.
W salonie było dużo ludzi, siedzieli przy długim drewnianym stole. Chłopak usiadł z brzegu między swoją kuzynką Pauliną i kuzynem Adamem. Jego matka co jakiś czas organizowała zjazdy rodzinne, gdzie zjeżdżali się w sumie tylko najbliżsi. Rzucił "podpórki" z tyłu na kanapę, przeczesał tradycyjnie czarne włosy i zabrał się za przysmaki porozstawiane na stole. Kątem oka zauważył ciotki siedzące na drugim końcu, które szeptały coś na ucho jednocześnie gapiąc się na niego. Nick uśmiechnął się pod nosem, zawsze bawiło go to, gdy ktoś jedzie mu dupę przy jego obecności.
- Nickodemie! Opowiedz co tam u ciebie! - zwróciła się do niego babcia.
- Szczerze to nic ciekawego. Na treningu nie wyrobiłem backflipa i wylądowałem w szpitalu. - westchnął wskazując na kule.
- Ojooj, ale wszystko już okej?
- Taak, jest jak w najlepszym porządku!
- Jak długo jeszcze będziesz miał gips? - wtrącił się Adam.
- Wiesz co, jeszcze z 2 do 3 tygodni, o ile się nie mylę..
Po kilku godzinach rodzinnego spotkania, jego ojciec przyniósł wódkę i zaczęli popijać. Nick oczywiście włączył się do zabawy. Impreza rozkręciła się do takiego stopnia, że wszyscy byli już pijani, dzieci pozasypiały, a kobiety zaczęły marudzić. Matka bruneta pozwoliła mu przespać się tutaj, bo nie miał go kto odwieźć.
Obudził go krzyk dzieci. Leżał na brzuchu, w samych krótkich spodenkach, które były zapewne w aucie i wziął je do spania. Podniósł głowę powoli i przeszył go ostry ból, kac. Odwrócił się na plecy, westchnął i w tym samym momencie do pokoju weszła 6 letnia Oliwia (jakaś tam rodzina, nie ważne). Spojrzała się na niego niebieskimi oczami i uśmiechnęła się od ucha do ucha. Chłopak uniósł jedną brew do góry i również uśmiechnął się, ale delikatnie. Dziewczynka chwile postała i uciekła. Było słychać za nią tylko " Ciociu, ciociu Nick już wstał!". Usiadł i rozciągnął zdrętwiałe ciało. Wstał i zszedł do kuchni po coś do picia, bo strasznie go suszyło. Będąc już przy lodówce przywitał się z nieśpiącymi już domownikami. Rozsiadł się na kanapie obok Pauliny, która z podziwem wbiła wzrok w jego dziary. Zaczęła się pytać o nie, gdzie robił, ile dał itp. Skacowanemu Nickowi ciężko było myśleć, ale jakoś dał radę odpowiedzieć na kilka pytać kuzynki. Gdzieś tak około 14 wrócił do domu wziął prysznic. Po raz kolejny zadzwonił Dany z pytaniem czy nie przyjedzie na trening się usprawiedliwić i pogapić się czy coś. Brunet od razu się zgodził, przebrał się w to co zawsze (beżowe bojówki do kolan, koszulka z kolorowym nadrukiem i fullcup Red Bulla), pod kuśtykał do swojego porshe i ruszył w stronę toru. Rainbow to klub motocrossowy, który min. szkoli freestyle'owców. Nicka zapisał tam w jego urodziny tata, gdy był jeszcze 15 latkiem. Przed bramą zauważył busy swoich kumpli. Zaparkował między nimi i wyskoczył z auta. Powoli opierając się na kulach dochodził do biura.
- Nicki! - usłyszał za sobą i odruchowo się odwrócił. Ujrzał swojego kumpla Mike'a - Cześć, jak noga?
- Siemson, a chujowo, ale radzę sobie, a co u ciebie słychać?
- Spoko, zaraz wsiadamy, idziesz z nami? - odpowiedział blondyn.
- No, muszę pogadać z trenerem. - ruszyli przed siebie.
Zauważył, że chłopacy siedzą w boksie i gadają o czymś z trenerem. Gdy byli w zasięgu ich wzroku wszyscy zwrócili na niego uwagę. Dosyć długo go tu nie było. Zdziwił się trochę, bo strasznie rzadko organizują tzw. narady wojenne. Motocross freestyle jest indywidualnym sportem. Musiało coś się stać, nie dało mu to spokoju. Chłopak doczłapał się do nich i przywitał się z wszystkimi. Zaczęli pytać o zdrowie i wgl., a trener od razu przeszedł do konkretu.
- Dobrze, że jesteś, bo mamy nowy nietypowy nabytek tutaj. - zaczął.
- Nietypowy?
- Tak, mianowicie będzie to dziewczyna. - chłopcy spojrzeli po sobie. - Zacznie tutaj od poniedziałku i mam nadzieję, że nie potraktujecie jej jak gorszą. Zaczęła od niedawna w innej szkółce, ale przeprowadziła się tutaj i zaczyna u nas. Macie ją traktować jak równą sobie. Szczególnie ty Nick! Wiemy, że lubisz robić sobie z ludzi jaja, ale tym razem odpuść.
- Doooobrze tatooo.. - westchnął Nick.
- A! I jeszcze jedno! Backspace, zjawiasz się na każdym treningu!
- Co?! ale po co.. co ja..
- Bez dyskusji, musisz tu być i pomagać kolegom. Koniec, na tor! - skończył i poszedł do biura.
- Kurwa! - chłopak wkurzył się i kopnął krzesło zdrową nogą.
Siedział tam do końca treningu.
*poniedziałek*
Chłopak ubrany jak zawsze, w krótkie spodenki, spał jak zabity. Zabiegany weekend w końcu się skończył, a zaczął ciężki tydzień treningów, na których nic nie ma robić tylko się gapić. Nagle po domu rozległ się głośny krzyk, który go przebudził. W drzwiach pojawił się Dany. Hiszpan lekko wkurzony wydarł się na zaspanego Nicka.
- Ja pierdole, dalej! Prysznic, ubieraj się, a śniadanie zjesz na wynos. - skrzyżował ręce na piersi. Czekał na reakcje Backspace'a, a ten spojrzał na zegarek - dochodziła 10:00, a na 11:00 miał się odbyć trening.
Uwinął się w pół godziny, zjadł śniadanie w Mcdonalds'sie i na 11:00 już byli w Rainbow. Przy jednym z boksów zgromadzili się wszyscy, czekali na nich. Gdy zbliżyli się zobaczyli brunetkę siedzącą wśród nich, a obok niej trenera.
- Niezła dupa. -szepnął do Nicka, a ten stanął jak wyryty. To była Anna [czyt. Ana]! Dziewczyna z jego snu, z szpitala. Nawet jej nie poznał.
- Zapowiada się ciekawie. - odszepnął Torres'owi i zwalił Mike z krzesła na którym zawsze siedział. Zwrócił się do trenera - To co ja miałem tutaj robić? a no tak, nudzić się.
- Doobry Nick. - poklepał do po głowie, a ten przeczesał palcami czarną czuprynę tak, żeby pozostawała jak zawsze zresztą - w nieładzie. Westchnął głęboko, a reszta rozeszła się rozgrzać crossówki i przygotować do treningu.
- Znowu się widzimy. - zwróciła się do niego.
- Tak, ale posłuchaj. Nie wpierdalaj się dupą zbytnio tutaj, bo to ja tu rządzę i nikt nie ma prawa zabierać mi tego raju. - spojrzał jej w oczy, a ona otworzyła usta ze zdziwienia. Dziewczyna odleciała, Nick strasznie jej się podobał, ale po tym co usłyszała z jego ust strasznie się zawiodła. Odjęło jej mowę, nie spodziewała się takiego zachowania po nim, w szpitalu wydawał się inny. Jednak jej uczucie nie zmieniło się.
______________________________________________________________________________
Pytania? : http://ask.fm/themouseKSF
Wiem, że krótkie, ale czasu brak. W wakacje nadrobię,obiecuję!
NarQ :3